- trojanek
Wszyscy
członkowie Black Veil Brides wybrali się na miasto, więc zostałam sama.
Obudziłam się najpóźniej, a oni nie chcieli mnie budzić. Tak
więc wzięłam prysznic, zmieniłam opatrunek na nodze i owinięta w błękitny
ręcznik ruszyłam do kuchni. Pisnęłam przechodząc na palcach po zimnej posadzce.
W końcu dotarłam do lodówki i otworzyłam ją. Na półeczkach leżał tylko pomidor,
przeterminowany jogurt i mleko. Chwyciłam to ostatnie i zamykając schładzarkę
oparłam się o blat. Okręciłam nakrętkę i upiłam łyk płynu, odchylając głowę do
tyłu. Poczułam kwaśny smak. Prędko odstawiłam butelkę i pobiegłam do zlewu.
Wyplułam wszystko, kaszląc. Zaskoczona popatrzyłam na opakowanie i dopiero
teraz odkryłam, że to co miałam w buzi, było nietknięte przez dwa tygodnie i
miało nieciekawy, żółty kolor. Skrzywiłam się i miałam głęboką nadzieję, że
chłopaki pomyślą o zakupach…
Parę godzin spędziłam
przed telewizorem, z pustym żołądkiem. Kompletnie nie interesowały mnie
seriale, ani filmy. Po krótkim namyśle ruszyłam do pokoju Ashley’a. Zajęłam
miejsce na łóżku i rozejrzałam się uważnie, odgarniając włosy za ucho. Nadal
panował lekki bałagan, jak za dawnych lat. Nagle zorientowałam się, że materac
jest bardzo niewygodny. Kucnęłam przy łóżku i podniosłam do góry z pozoru
miękki materac do góry. To co zobaczyłam powaliło mnie na kolana. Na
drewnianych deskach leżały różne trunki od piwa, wina, aż po whisky. Sięgnęłam
po butelkę wódki i przekręcałam ją w dłoniach, oglądając dziwne znaczki. Po
chwili wzięłam spory łyk i opadłam na łóżko, w jednej ręce nadal trzymając butlę.
Przewróciłam się na brzuch i przyciągnęłam do siebie czarny T-shirt Ashley’a, w
którym wczoraj oglądał TV. Przysunęłam do twarzy materiał. Koszulka miała
zapach cytrusowy, przez co bardziej nabrałam pewności, że basista nadal jest
taki jak kiedyś. W tym momencie uświadomiłam sobie jak bardzo tęskniłam za tym
zapachem, ale chciałam przed tym uciec.
W
głowie miałam mętlik. Mój umysł zapełniały wycinki mojego życia m.in. kąpiel w
rzece podczas zimy, wpychanie sobie pianek do buzi, próba zjedzenia łyżki
cynamonu, pojedyncze wagary oraz imprezy. Nawet się nie zorientowałam, kiedy
wypiłam trzy butelki tej samej wódki i kompletnie oderwałam się od
rzeczywistości.
*
[Ashley]
- Ash, czym ty się spryskałeś? –
spytał Andy marszcząc nos, gdy byliśmy w drodze powrotnej do domu. W rękach
trzymałem cztery siatki z zakupami.
- Raczej dla kogo – poprawił go CC, za co ja
spiorunowałem go wzrokiem i napiąłem mięśnie podciągając siaty do góry.
- Butelka mi pękła – oznajmiłem w
pełni szczerze, lekko dysząc.– Zróbmy postój, to jest cholernie ciężkie.
W tym momencie stanęliśmy pod
jakimś murkiem z graffiti. Z ulgą postawiłem wszystko na ziemię i przyglądałem
się dziwnym napisom na marmurze.
- Ktoś może mi łaskawie
powiedzieć – zaczął Jinxx – Dlaczego musimy sami robić sobie zakupy, kiedy inne
zespoły się obijają?
Nikt nie odpowiedział, więc
ruszyliśmy dalej. Kiedy byliśmy w okolicy naszego bus’a, do naszych uszu
dobiegł dźwięk głośnej muzyki.
- Co do diabła? – krzyknął Biersack,
przyśpieszając. Ciągnąc za sobą siatki pognałem za nim, o mało nie zaliczając
gleby. Dosłownie wpadliśmy do autokaru, do salonu, skąd najbardziej było
słyszeć dudniącą, imprezową muzę. Byłem pierwszy i pilnym wzrokiem szukałem
Effie. Spostrzegłem ją leżącą na puszystym dywanie, w moim T-shircie i śmiejącą
się w niebogłosy. Opadła mi szczęka. Wokół leżały puste opakowania po alkoholu.
Upuściłem reklamówki na ziemię.
- Au! – wrzasnął Christian, a ja
dopiero teraz zorientowałem się, że wszystko poleciało na jego stopy. Przeprosiłem
szybko i podbiegłem w stronę brunetki, ciągnąc ją do góry oraz odgarniając
kosmyki włosów z buzi.
- Effie – wymówiłem jej imię,
przekrzykując muzykę – Co tu się dzieje?!
Dziewczyna ponownie roześmiała
się i zaczęła się wyrywać. Zacisnąłem ręce na jej nadgarstkach, klęcząc na
dywanie. Momentalnie zmieniła wyraz twarzy, a do jej oczu napłynęły łzy.
- Przestań to boli! – powiedziała
niewyraźnie i w tym momencie melodia ucichła. Spojrzałem w stronę odtwarzacza i
zobaczyłem Jake’a stojącego przy włączniku.
- Skąd ten alkohol? – zapytał
Jeremy podnosząc jedną z butelek- Ashley?
- Musiała wziąć z mojej skrytki…
- skruszyłem się i pomogłem Eff ruszyć się z miejsca.
- Dziwne, że jeszcze może stać –
westchnął Andy, a brunetka zachwiała się na nogach – Prawie… Co jej odbiło,
żeby tyle wypić? – wokalista ruszył do kuchni, podnosząc z ziemi reklamówki.
- Zabiorę ją do siebie –
oznajmiłem, pociągając dziewczynę za ramię. Protestowała chwilę, ale w końcu
udało mi się ją przekonać, aby wybrać się na górę.
Zmusiłem ją aby usiadła na łóżku,
a sam zamknąłem drzwi, aby nie przyszło jej coś głupiego do głowy. Znowu
zaczęła się szalenie śmiać. Wypuściłem wolno powietrze z ust i przejechałem
ręką po włosach. Po krótkim namyśle podszedłem bliżej łóżka i nachyliłem się
lekko nad jej sylwetką.
- Może trochę odpoczniesz Effie?
– zapytałem ostrożnie, uśmiechając się w jej stronę, ona zaś zagryzła wargę i
pokiwała przecząco głową, kierując wzrok na mnie.
Wtedy przyciągnęła mnie do siebie
za koszulkę i przyssała się do moich ust. Otworzyłem szeroko oczy. Pociągnęła
mnie za sobą co spowodowało, że wylądowałem na niej. Po krótkiej chwili otrząsnąłem się i oderwałem swoje usta od
jej.
- Nie chcesz mnie? – spytała, bełkocząc
lekko. Do mojego nosa dotarł zapach wódki. Położyłem swoją dłoń na jej policzku
i przejechałem palcami po skórze. Zadrżała pod wpływem mojego dotyku.
- Cholernie cię pragnę Eff –
westchnąłem i zdjąłem z niej T –Shift, na co uśmiechnęła się uwodzicielsko –
Ale wszystko utrudniasz…
Przykryłem ją kołdrą i zapaliłem
małą lampkę. Wstałem z pościeli i ruszyłem w stronę wyjścia, ale wtedy poczułem
jak delikatne ręce oplatające mój brzuch, uniemożliwiając mi dalsze kroki.
- Zostań – usłyszałem cichy szept
i momentalnie zmiękłem. Odwróciłem się w jej kierunku, śmiejąc się cicho.
Sięgała mi do brody.
- W ogóle nie urosłaś, mała –
stwierdziłem i położyłem się na łóżku. Effie ułożyła głowę na poduszce i
odwróciła się w moją stronę.
- A całus na dobranoc, coś więcej?
– zgasiłem lampkę, nie reagując na słowa brunetki.
Leżeliśmy parę minut, a ona cały czas mówiła coś o jednorożcach, w końcu do moich
uszu doszło niewyraźne pytanie.
- Będziemy mieć dzieci? – ledwo
powstrzymałem wybuch śmiechu, więc przyłożyłem sobie poduszkę do twarzy,
chichocząc.
- Na pewno – odpowiedziałem –
Całą gromadkę – dziewczyna ziewnęła i objęła ramionami moją szyje, mrucząc coś
pod nosem.
Podobało mi się to co robiła, ale
odleciała, nie kontrolowała swoich czynów i myśli. Kiedy zasnęła, wyswobodziłem
się z jej uścisku i wyszedłem z pomieszczenia. W śnie wyglądała na taką
bezbronną…
- I co? – Andy wręczył mi puszkę
piwa i skoczył na kanapę.
- Poszła spać – wziąłem spory łyk
i zająłem miejsce obok Jinxx’a – Odleciała.
- Ludziska, jutro trasa –
westchnął CC, włączając muzykę.
- Jeremy, bierzesz Sammi? –
zapytał Jake, stawiając na stole jakieś przekąski.
Ferguson zamknął oczy,
wypuszczając powietrze z ust. Moje myśli były zaś zupełnie gdzie indziej. Po
chwili otrząsnąłem się i wpadłem na pomysł.
- Sammi musi jechać –
powiedziałem uśmiechając się szeroko. Reszta spojrzała na mnie pytająco – No co?
Eff musi mieć jakieś babskie towarzystwo, bo tu zwariuje, a ty musisz jej
pilnować – zakręciłem palcem na Jinxxa - To jutro kierunek San Diego, tak?
Pokiwali twierdząco głową, nadal
z dziwnymi minami. Czas kupić bilety do Wesołego Miasteczka…
_______________________________
Szkoła mnie dobija, ale dzięki komentarzom będę się starać poświęcać o wiele więcej czasu na pisanie, bo to po prostu zachęca do dalszego tworzenia. Naprawdę bardzo, bardzo przepraszam.
Po za tym, moim zdaniem, schrzaniłam ten rozdział. Jest do kitu; krótki, nieskładny, o niczym. Masakra...
Po za tym, moim zdaniem, schrzaniłam ten rozdział. Jest do kitu; krótki, nieskładny, o niczym. Masakra...
Dla mnie rozdział boski <3
OdpowiedzUsuńPadłam jak ona zapytała o te dzieci xd
Pisz szybko nowy :)
Buuziaki :***
Nie, wcale nie schrzaniłaś, mi tam się podoba ;3
OdpowiedzUsuńJesteś miszczem painta <3
Pisz szybciutko, bo się nie mogę doczekać. ;)
Pieprzysz głupoty. Rozdział jest świetny. Najbardziej podobało mi się to 'cholernie cię pragnę'... ♥
OdpowiedzUsuńWielbię tego bloga. Lecę czytać dalej, bo sobie coś plecy porobiłam ;p
Buziaki mistrzyni :**