Historia Ashley'a i Effie

niedziela, 19 maja 2013

Rozdział 3

Paradoksalne działanie alkoholu - mimo, iż skutecznie nas hamuje, puszczają nam przy tym wszelkie hamulce.
- trojanek

               Wszyscy członkowie Black Veil Brides wybrali się na miasto, więc zostałam sama.
Obudziłam się najpóźniej, a oni nie chcieli mnie budzić. Tak więc wzięłam prysznic, zmieniłam opatrunek na nodze i owinięta w błękitny ręcznik ruszyłam do kuchni. Pisnęłam przechodząc na palcach po zimnej posadzce. W końcu dotarłam do lodówki i otworzyłam ją. Na półeczkach leżał tylko pomidor, przeterminowany jogurt i mleko. Chwyciłam to ostatnie i zamykając schładzarkę oparłam się o blat. Okręciłam nakrętkę i upiłam łyk płynu, odchylając głowę do tyłu. Poczułam kwaśny smak. Prędko odstawiłam butelkę i pobiegłam do zlewu. Wyplułam wszystko, kaszląc. Zaskoczona popatrzyłam na opakowanie i dopiero teraz odkryłam, że to co miałam w buzi, było nietknięte przez dwa tygodnie i miało nieciekawy, żółty kolor. Skrzywiłam się i miałam głęboką nadzieję, że chłopaki pomyślą o zakupach…
 Parę godzin spędziłam przed telewizorem, z pustym żołądkiem. Kompletnie nie interesowały mnie seriale, ani filmy. Po krótkim namyśle ruszyłam do pokoju Ashley’a. Zajęłam miejsce na łóżku i rozejrzałam się uważnie, odgarniając włosy za ucho. Nadal panował lekki bałagan, jak za dawnych lat. Nagle zorientowałam się, że materac jest bardzo niewygodny. Kucnęłam przy łóżku i podniosłam do góry z pozoru miękki materac do góry. To co zobaczyłam powaliło mnie na kolana. Na drewnianych deskach leżały różne trunki od piwa, wina, aż po whisky. Sięgnęłam po butelkę wódki i przekręcałam ją w dłoniach, oglądając dziwne znaczki. Po chwili wzięłam spory łyk i opadłam na łóżko, w jednej ręce nadal trzymając butlę. Przewróciłam się na brzuch i przyciągnęłam do siebie czarny T-shirt Ashley’a, w którym wczoraj oglądał TV. Przysunęłam do twarzy materiał. Koszulka miała zapach cytrusowy, przez co bardziej nabrałam pewności, że basista nadal jest taki jak kiedyś. W tym momencie uświadomiłam sobie jak bardzo tęskniłam za tym zapachem, ale chciałam przed tym uciec.
                W głowie miałam mętlik. Mój umysł zapełniały wycinki mojego życia m.in. kąpiel w rzece podczas zimy, wpychanie sobie pianek do buzi, próba zjedzenia łyżki cynamonu, pojedyncze wagary oraz imprezy. Nawet się nie zorientowałam, kiedy wypiłam trzy butelki tej samej wódki i kompletnie oderwałam się od rzeczywistości.
                                                                                              *
                [Ashley]
- Ash, czym ty się spryskałeś? – spytał Andy marszcząc nos, gdy byliśmy w drodze powrotnej do domu. W rękach trzymałem cztery siatki z zakupami.
- Raczej  dla kogo – poprawił go CC, za co ja spiorunowałem go wzrokiem i napiąłem mięśnie podciągając siaty do góry.
- Butelka mi pękła – oznajmiłem w pełni szczerze, lekko dysząc.– Zróbmy postój, to jest cholernie ciężkie.
W tym momencie stanęliśmy pod jakimś murkiem z graffiti. Z ulgą postawiłem wszystko na ziemię i przyglądałem się dziwnym napisom na marmurze.
- Ktoś może mi łaskawie powiedzieć – zaczął Jinxx – Dlaczego musimy sami robić sobie zakupy, kiedy inne zespoły się obijają?
Nikt nie odpowiedział, więc ruszyliśmy dalej. Kiedy byliśmy w okolicy naszego bus’a, do naszych uszu dobiegł dźwięk głośnej muzyki.
- Co do diabła? – krzyknął Biersack, przyśpieszając. Ciągnąc za sobą siatki pognałem za nim, o mało nie zaliczając gleby. Dosłownie wpadliśmy do autokaru, do salonu, skąd najbardziej było słyszeć dudniącą, imprezową muzę. Byłem pierwszy i pilnym wzrokiem szukałem Effie. Spostrzegłem ją leżącą na puszystym dywanie, w moim T-shircie i śmiejącą się w niebogłosy. Opadła mi szczęka. Wokół leżały puste opakowania po alkoholu. Upuściłem reklamówki na ziemię.
- Au! – wrzasnął Christian, a ja dopiero teraz zorientowałem się, że wszystko poleciało na jego stopy. Przeprosiłem szybko i podbiegłem w stronę brunetki, ciągnąc ją do góry oraz odgarniając kosmyki włosów z buzi.
- Effie – wymówiłem jej imię, przekrzykując muzykę – Co tu się dzieje?!
Dziewczyna ponownie roześmiała się i zaczęła się wyrywać. Zacisnąłem ręce na jej nadgarstkach, klęcząc na dywanie. Momentalnie zmieniła wyraz twarzy, a do jej oczu napłynęły łzy.
- Przestań to boli! – powiedziała niewyraźnie i w tym momencie melodia ucichła. Spojrzałem w stronę odtwarzacza i zobaczyłem Jake’a stojącego przy włączniku.
- Skąd ten alkohol? – zapytał Jeremy podnosząc jedną z butelek- Ashley?
- Musiała wziąć z mojej skrytki… - skruszyłem się i pomogłem Eff ruszyć się z miejsca.
- Dziwne, że jeszcze może stać – westchnął Andy, a brunetka zachwiała się na nogach – Prawie… Co jej odbiło, żeby tyle wypić? – wokalista ruszył do kuchni, podnosząc z ziemi reklamówki.
- Zabiorę ją do siebie – oznajmiłem, pociągając dziewczynę za ramię. Protestowała chwilę, ale w końcu udało mi się ją przekonać, aby wybrać się na górę.
Zmusiłem ją aby usiadła na łóżku, a sam zamknąłem drzwi, aby nie przyszło jej coś głupiego do głowy. Znowu zaczęła się szalenie śmiać. Wypuściłem wolno powietrze z ust i przejechałem ręką po włosach. Po krótkim namyśle podszedłem bliżej łóżka i nachyliłem się lekko nad jej sylwetką.
- Może trochę odpoczniesz Effie? – zapytałem ostrożnie, uśmiechając się w jej stronę, ona zaś zagryzła wargę i pokiwała przecząco głową, kierując wzrok na mnie.
Wtedy przyciągnęła mnie do siebie za koszulkę i przyssała się do moich ust. Otworzyłem szeroko oczy. Pociągnęła mnie za sobą co spowodowało, że wylądowałem na niej. Po krótkiej chwili  otrząsnąłem się i oderwałem swoje usta od jej.
- Nie chcesz mnie? – spytała, bełkocząc lekko. Do mojego nosa dotarł zapach wódki. Położyłem swoją dłoń na jej policzku i przejechałem palcami po skórze. Zadrżała pod wpływem mojego dotyku.
- Cholernie cię pragnę Eff – westchnąłem i zdjąłem z niej T –Shift, na co uśmiechnęła się uwodzicielsko – Ale wszystko utrudniasz…
Przykryłem ją kołdrą i zapaliłem małą lampkę. Wstałem z pościeli i ruszyłem w stronę wyjścia, ale wtedy poczułem jak delikatne ręce oplatające mój brzuch, uniemożliwiając mi dalsze kroki.
- Zostań – usłyszałem cichy szept i momentalnie zmiękłem. Odwróciłem się w jej kierunku, śmiejąc się cicho. Sięgała mi do brody.
- W ogóle nie urosłaś, mała – stwierdziłem i położyłem się na łóżku. Effie ułożyła głowę na poduszce i odwróciła się w moją stronę.
- A całus na dobranoc, coś więcej? – zgasiłem lampkę, nie reagując na słowa brunetki.
Leżeliśmy parę minut, a ona cały czas mówiła coś o jednorożcach, w końcu do moich uszu doszło niewyraźne pytanie.
- Będziemy mieć dzieci? – ledwo powstrzymałem wybuch śmiechu, więc przyłożyłem sobie poduszkę do twarzy, chichocząc.
- Na pewno – odpowiedziałem – Całą gromadkę – dziewczyna ziewnęła i objęła ramionami moją szyje, mrucząc coś pod nosem.
Podobało mi się to co robiła, ale odleciała, nie kontrolowała swoich czynów i myśli. Kiedy zasnęła, wyswobodziłem się z jej uścisku i wyszedłem z pomieszczenia. W śnie wyglądała na taką bezbronną…

- I co? – Andy wręczył mi puszkę piwa i skoczył na kanapę.
- Poszła spać – wziąłem spory łyk i zająłem miejsce obok Jinxx’a – Odleciała.
- Ludziska, jutro trasa – westchnął CC, włączając muzykę.
- Jeremy, bierzesz Sammi? – zapytał Jake, stawiając na stole jakieś przekąski.
Ferguson zamknął oczy, wypuszczając powietrze z ust. Moje myśli były zaś zupełnie gdzie indziej. Po chwili otrząsnąłem się i wpadłem na pomysł.
- Sammi musi jechać – powiedziałem uśmiechając się szeroko. Reszta spojrzała na mnie pytająco – No co? Eff musi mieć jakieś babskie towarzystwo, bo tu zwariuje, a ty musisz jej pilnować – zakręciłem palcem na Jinxxa - To jutro kierunek San Diego, tak?
Pokiwali twierdząco głową, nadal z dziwnymi minami. Czas kupić bilety do Wesołego Miasteczka…
_______________________________
Szkoła mnie dobija, ale dzięki komentarzom będę się starać poświęcać o wiele więcej czasu na pisanie, bo to po prostu zachęca do dalszego tworzenia. Naprawdę bardzo, bardzo przepraszam.

Po za tym, moim zdaniem, schrzaniłam ten rozdział. Jest do kitu; krótki, nieskładny, o niczym. Masakra...


3 komentarze:

  1. Dla mnie rozdział boski <3
    Padłam jak ona zapytała o te dzieci xd
    Pisz szybko nowy :)
    Buuziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, wcale nie schrzaniłaś, mi tam się podoba ;3
    Jesteś miszczem painta <3
    Pisz szybciutko, bo się nie mogę doczekać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pieprzysz głupoty. Rozdział jest świetny. Najbardziej podobało mi się to 'cholernie cię pragnę'... ♥
    Wielbię tego bloga. Lecę czytać dalej, bo sobie coś plecy porobiłam ;p
    Buziaki mistrzyni :**

    OdpowiedzUsuń