Ashley i Effie wkroczyli do restauracji, ociekając wodą, co
spowodowało, że padły na nich wszystkie spojrzenia.
- Co wam… - zaczął CC
z szeroko otwartymi oczami.
- się… - Jinxx upuścił widelec.
- …stało? – Andy wstał już dzisiaj ponownie ze swojego
miejsca i zdjął z siebie skórzaną kurtkę, zarzucając dziewczynie na mokre
ramiona.
- A ja? – zrezygnowany basista trząsł się lekko, lecz
Biersack ignorował jego słowa, pełne wyrzutu.
- Zażyliśmy małej kąpieli w basenie – mruknęła szatynka,
kichając lekko.
- Odprowadzę cię do pokoju – zaproponował Jake podnosząc się
z krzesła.
- Nie trzeba – Ashley zagrodził mu drogę – Ja też muszę iść
na górę – gitarzysta wzruszył ramionami, uważnie obserwując dwójkę oddalającą
się w stronę wyjścia
*
- Co to było? – spytał basista w windzie, opierając się o
jedną z jej ścian i wspominając pocałunek w basenie. Dziewczyna udawała, że nie
rozumie o co chodzi, więc oboje zostawili ten temat w spokoju. W końcu dotarli na
swoje piętro i stanęli przed pokojem Effie.
- No, to dobranoc – rzuciła dziewczyna, otwierając drzwi do
pomieszczenia.
- Eff, czekaj! – Ashley westchnął, a szatynka zacisnęła
pięść na klamce - Masz ochotę jutro…
Wtedy do korytarza wkroczyła reszta, robiąc przy tym niezły
hałas. Dwójka zamilkła, patrząc w inne strony. Andy zaczął mówić o jutrzejszym
zwiedzaniu Paryża. Po ustaleniu wszystkiego wkroczyli do swoich pokoi. Szatynka
od razu zajęła łazienkę, zmywając z siebie cały basenowy chlor. Zamknęła oczy,
pozwalając aby strumienie wody spływały po jej twarzy.
Przeczesała rękoma mokre włosy, wychodząc spod kabiny
prysznicowej i owijając się miękkim, hotelowym ręcznikiem. Najchętniej
zostałaby tam dłużej, ale zaspany Jake walił dłońmi o drzwi, aby opuściła
łazienkę. W końcu, po wszystkich czynnościach położyła się na swoim łóżku.
Poczuła lekkie wzdrygnięcie, kiedy zimne, przesiąknięte wodą kosmyki włosów
dotknęły jej szyi i pleców. Szybko odgarnęła je z karku i pozwoliła, aby dalej
moczyły poduszkę. Zamknęła powieki, rozmyślając o wszystkich wydarzeniach,
które spotkały ją w ciągu tego całego czasu. Dręczyły ją tylko myśli o Ash’u i
rodzicach. Zostanie pełnoletnia dopiero za rok. Niestety takie były prawa w
tych krajach. Nawet nie zauważyła, gdy dopadł ją sen
*
Effie obudziła się z mokrymi plecami i ciurkami potu
płynącymi po twarzy.
- Matty – szepnęła sama do siebie z oczami wpatrzonymi w
ciemność.
Matt Sky był jej starszym bratem. Zaginął kilkanaście lat
temu. Policja i detektywi szukali go wszędzie, jednak bez skutków. Dziewczyna
bardzo za nim tęskniła. Po tym zdarzeniu w domu zaczęły się problemy. Teraz
zrozumiała, że to on nawiedzał ją w snach, kiedy próbowała przestać o nim
myśleć. Rozejrzała się niespokojnie po pokoju, analizując to co przed chwilą
widziała. To co działo się w jej głowie stało się nie do wytrzymania.
Wystarczyło, że miała Ashley’a na głowie. Odgarniając kołdrę, wstała z
materaca. Łóżko jęknęło, robiąc przy tym ciche echo. Zrobiła parę kroków, a
zakręciło jej się w głowie. Przytrzymała się o pierwszą wolną rzecz i skarciła
w myślach. Po paru minutach i głębokich oddechach dotarła do łoża Andy’ego. Nachyliła
się nad wokalistą i dotknęła jego ramienia.
- Juliet – jęknął niewyraźnie – Jeszcze pięć minut koteczku!
Effie cieszyła się w myślach, że nie może zobaczyć swojego
wyrazu twarzy.
- Andy – szarpnęła go delikatnie. Biersack otworzył powoli
oczy, badając sprawę.
- Eff – zdumiony uniósł się lekko na łokciach. W tym
momencie usłyszeli chrapanie Jake’a, więc zwrócili głowy w jego kierunku – Wszystko w porządku?
- Nie potrafię zasnąć. Mogę z tobą spać? – wokalista zrobił
dziwną minę, po czym dostał w głowę – Nie w takim sensie idioto! –syknęła szatynka,
uśmiechając się delikatnie.
- Wskakuj – odchylił kołdrę. Dziewczyna wskoczyła cicho, przytulając
się do torsu Andy’ego. Leżeli chwilę w milczeniu, przytuleni do siebie – Juliet
by mi tego nie wybaczyła – skomentował szeptem wokalista, na co Effie musiała
wstrzymać wybuch śmiechu.
- Byłaby potulna jak baranek, jakbym powiedziała jej, że
mówisz o niej przez sen – stwierdziła chichocząc cicho dwudziestolatka, na co
tamten zrobił pytającą minę.
Wkrótce oboje zasnęli, ściskając się na małym, pojedynczym łóżku,
tak jak drugiego dnia szatynki w Los Angeles.
*
[Effie]
Rano obudziły mnie odgłosy, dochodzące z bliska. Uchyliłam
powieki i zobaczyłam gitarzystę, pochylającego się nade mną z zabawną miną.
Andy poruszył się obok mnie, najwidoczniej się budząc.
- Czy coś mnie ominęło? – zapytał bez zastanowienia Jake,
lustrując Andy’ego wzrokiem. Dopiero teraz zauważyłam, że lider zespołu spał
bez koszulki – Nic nie słyszałem w nocy, ale teraz zrobiłem parę fotek –
wyciągnął zza pleców telefon, podsuwając nam go pod nos.
- Nic nie zaszło – wstał gitarzysta, próbując wyrwać przyjacielowi
komórkę – Eff przyszła do mnie w środku nocy, bo nie mogła spać.
- Jasne – skwitował Pitts wywracając oczami, a zrezygnowany
Andy rzucił się z powrotem na łóżko, tym samym padając jak długi prosto na
mnie.
Wtedy do pokoju wkroczył Ashley i widząc nas w takiej pozycji,
jego oczy wyszły na wierzch, a szczęka opadła na podłogę. Kątem oka widziałam
Jake’a wybuchającego śmiechem. W tym momencie miałam go ochotę udusić, a tym
czasem leżałam pod wokalistą BVB.
- Nie łaska zapukać?
Kiedy już się podnosiliśmy w drzwiach usłyszeliśmy głos.
- Wiecie, że dzisiaj gofry na śniadanie! – krzyknął uradowany
CC. Padliśmy z Andy’m ponownie na łóżko, wznosząc oczy ku sufitowi - Ou! – dopiero teraz zauważył co się dzieje. Oprócz
tego w progu stały dwie osoby, wlepiające w nas wzrok – nasza ukochana parka.
Jeszcze ich tu brakowało! Tymczasem Jake płakał ze śmiechu podpierając się o
szafę.
- Czy ktoś może mi łaskawie wytłumaczyć co tu się dzieje? –
zszokowany Jinxx przechylił głowę na bok, ruszając specyficznie brwiami.
Przez ten czas zdążyłam ruszyć się z miejsca. Z całej siły
zatrzasnęła czwórce drzwi przed nosem, prychając „Dowidzenia”.
*
Podczas śniadania Andy próbował złagodzić sytuacje, która
zaszła, lecz wszyscy siedzieli cicho posyłając sobie tajemnicze spojrzenia.
Ashley wyraźnie zgaszony, dłubał widelcem gofra z owocami i bitą śmietaną.
Kiedy wszyscy się rozluźnili wybraliśmy się miasto. Jake
zaczął szantażować Andy’ego, że wyśle nasze zdjęcia Juliet, jeśli nie dostanie
jakieś „łapówki”.
- Nie radzę! – warknął wokalista, biegnąc za gitarzystą,
który wystawiał język w jego stronę.
- Ta wycieczka robi się coraz mniej przyjemna – westchnęła Sammi,
wtulając się w ramię Jeremy’ego. Ja tymczasem mówiłam jej o dzisiejszym śnie, a
raczej koszmarze. Słuchała uważnie, kiwając głową jakby rozmyślała nad tą całą
sytuacją. Tylko ona znała wszystkie moje uczucia, które kłębiły się we mnie po
stracie brata.
- To musi coś znaczyć – stwierdziła po chwili, ściskając
rękę swojego męża.
- Tak myślisz? – zwróciłam głowę w kierunku Ash’a, który też
niedawno mi się śnił. Rozmawiał z CC’m, mocno przy tym gestykulując.
- Pomyśl nad tym – odparła Doll, gdy byliśmy po wieżą
Eiffla.
*
- Pięknie tu – oznajmiłam, opierając się o barierkę, gdy byliśmy już na szczycie. Ashley
tymczasem stanął obok mnie.
- Racja – uśmiechnął się słabo, przejeżdżając palcami po
swoich tatuażach. Nagle coś sobie przypomniałam.
- Wiesz, że mam nowy tatuaż – wypaliłam, odwracając się w
jego stronę. Zaciekawiony skierował na mnie wzrok. Odgarnęłam włosy do góry i
odchyliłam górną część ucha do przodu.
- Nutka – uśmiechnął się dotykając mojej skóry – Piękna.
- Dzięki – zarumieniłam się opuszczając włosy na ramiona.
Patrzyliśmy na siebie chwilę. Nigdy nie potrafiłam wysłowić
się co do jego oczu. Były wyjątkowe, inne. Jedyne w swoim rodzaju. Miałam
ochotę go dotknąć, ale w porę się opamiętałam.
Nagle na basistę wleciała jakaś blondynka. Co za ironia
losu!
- Przepraszam – rzuciła, poprawiając torbę na ramieniu. Spod
dekoltowanej bluzki widać było stanik push-up. Zakpiłam cicho, widząc, że
Ashley posyła uśmiech w jej stronę.
- Nie ma sprawy – wystękał drapiąc się po głowie. Byłam
pewna, że robiła ten cyrk specjalnie.
- Masz ochotę się przejść, wiesz w ramach przeprosin? –
ukazała rządek białych zębów. Co jak co, ale szybka jest – Jestem Susan.
- Ashley. Wiesz, jestem tu z kimś i… - zaczął ,ale
dziewczyna pociągnęła go za ramię, odsuwając ode mnie. Odeszli parę kroków, a
dziewczyna gadała jak opętana.
Westchnęłam odprowadzając ich wzrokiem.
- To jest jakiś pierdolony żart – mruknęłam opierając się o Andy’ego, który widział tą całą sytuacje
Wziął moją głowę w ramiona, dając mi do zrozumienia, że jest mu przykro.
_______________________________________________
Dziękuje za ponad 1000 wyświetleń!
Zastanawiam się nad wprowadzeniem porwania. Co o tym sądzicie?
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTeż chce w przyszłości taką nutkę *_*
OdpowiedzUsuńPisz szybko nowy rozdział :D Ten jest zajebisty :D
Świetnie *.*
OdpowiedzUsuńTeż myślę o takim tatuażu za uchem. Nie wiem czy nutka, ale tatuaże tam wyglądają świetnie. Szczerze mówiąc myślałam, że na wieży Ash i Eff może jakos pogadają czy coś, a tu wyskakuje jakaś blondyna... Ugh. Brawo Purdy, idioto...
Wątek z porwaniem? Myślę, że może być spoko, tylko żeby się za bardzo jakieś dziwne nie zrobiło to opowiadanie, wiesz zapewne o co mi chodzi ;>
Czekam na dalszy ciąg, jak zawsze zniecierpliwiona.
Buziaki :***
Myślę że wątek z porwaniem byłby ciekawy.
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetny rozdział.
Czekam.
Widać , że babki na Ashley'a lecą .. i to dosłownie ! :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział zwłaszcza to w pokoju ;3
*.*
Haha, co za zbieg okoliczności - też mam nutkę za uchem ^-^
OdpowiedzUsuńFajny rozdział. :3
26 year old Physical Therapy Assistant Isabella Cooksey, hailing from Lacombe enjoys watching movies like "Snows of Kilimanjaro, The (Neiges du Kilimandjaro, Les)" and Community. Took a trip to Longobards in Italy. Places of the Power (- A.D.) and drives a Ferrari 330 P3. moj ostatni wpis na blogu
OdpowiedzUsuńwindykacja faktur rzeszow
OdpowiedzUsuń