Historia Ashley'a i Effie

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Rozdział 9

"Pocałunek to milion słów, które chciałbym Ci powiedzieć w jednej sekundzie"
- AnaMari

[Andy]
- Ty jesteś ślepy, do cholery? – warknąłem na Ash’a, odciągając go od blondi, która zbulwersowana wydęła usta.
- O co ci chodzi? – zapytał z niezrozumieniem wymalowanym na ustach. Walnąłem go w tył głowy, na co jęknął – Au!
- Ty frajerze, przecież Eff chce z tobą pogadać – zniżyłem głos do szeptu – Puk, puk! Francja, Paryż, Eiffla. Czy to tak dużo do zrozumienia? – teraz Ashley uderzył się prosto w czoło – Po za tym ona nie jest wcale taka fajna – skierowałem wzrok na blondynkę, która oparła się o barierkę i nerwowo uderzała swoimi paznokciami o poręcz.
- Ale ze mnie idiota – stwierdził basista, a ja bez skruchy się z nim zgodziłem, tym razem obserwując Effie, która rozmawiała z naszym gitarzystą. Była smutna.
- Zabierz ją gdzieś dzisiaj. Jutro jedziemy. Dziewczyny kochają romantyzm  – poradziłem tylko, po czym zabrałem się za robienie zdjęć dla własnej laski.
[Effie]
Było późne popołudnie, kiedy wróciliśmy do hotelu. Położyłam się na łóżku. Odmówiłam obiadu. Nie miałam ochoty na żadne towarzystwo. Nie miałam pojęcia czy to z powodu Ashley’a, czy czegoś innego. Wtedy do pomieszczenia wkroczył Jake i usiadł na łóżku, które cicho zatrzeszczało. Położył rękę na moich plecach.
- Przyniosłem ci trochę ciasta – usłyszałam jego głos. Odwróciłam się od ściany i podziękowałam cicho – Nie chcę ci przeszkadzać, więc pójdę się przejść – oznajmił po chwili.
Zjadłam trochę posiłku, po czym do pokoju wpadli Sammi i Jinxx. Chcieli mnie rozśmieszyć. Oczywiście im się udało. Graliśmy w berka i chowanego, po całym hotelu, aż w końcu obsługa wyrzuciła mnie i Sammi ze schowka na szczotki.
- Mam was – ryknął Jeremy wyskakując zza lady recepcji. O dziwo, kobiecie za biurkiem nie przeszkadzało to, że stoi on na jej biurku w tym papierach i dokumentach.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Nagle poczułam jak ktoś puka mnie w ramię.
- Ashley? – lekko zaskoczona oraz zła odwróciłam się w jego stronę. Nasza para zdążyła w tym czasie gdzieś zniknąć - Co się dzieje? Nie jesteś teraz ze swoją dziewczyną? – zakpiłam.
- Co? Nie! Słuchaj, Effie masz 20 minut, aby się ładnie ubrać – powiedział krótko, dopiero teraz zauważyłam, że nieźle się wystroił. Miał na sobie czarną koszulę na guziki i ciemne jeansy – Czekam pod hotelem – rzucił przez ramię odchodząc.
Nadal byłam trochę zła, ale zaciekawiła mnie jego tajemniczość. Tak więc pobiegłam do windy, po drodze wpadając na czerwono-włosą.
- Sammi, musisz mi pomóc – pociągnęłam ją z rękę i po chwili byłyśmy w pokoju, skąd wypchnęłam za drzwi Andy’ego i Jake’a.
- Jezu, przecież ja nie mam tu nic szykownego – jęknęłam.

- Spokojnie. Zaraz będę – odparła Doll i po pięciu minutach wróciła z błękitną sukienką do połowy ud, która ciągnęła się z tyłu do okolic kostek. 
- Piękna – oniemiała dotknęłam delikatnego materiału – Bardzo szykowna.
- Nigdy jej nie nosiłam, chcę żeby była twoja – mrugnęła do mnie, podając mi materiał.
- Ale… - zaczęłam, ale Sammi przyłożyła mi palec do ust.
- Znajdźmy ci jakieś buty – zaproponowała, lecz ja wzięłam stare, przetarte trampki. Dziewczyna wzruszyła ramionami, śmiejąc się cicho. Po zrobieniu delikatnego makijażu , byłam gotowa do wyjścia. Gdy wyszłam, przed hotelem zauważyłam taksówkę, a na niej opartego Ashley’a.
- Gotowa? – spytał – Spóźniłaś się o minutę – prychnęłam cicho.
Taksówka ruszyła, a ja próbowałam rozgryźć gdzie wiezie mnie basista. Zaczęły mi się pocić ręce więc musiałam co chwila wycierać je o chusteczkę higieniczną. Mijaliśmy wiele miejsc, a ja pytałam tego uparciucha gdzie jedziemy. Niestety nie dał się.
W końcu taksówkarz zatrzymał się na ulicy Boulevard de Courcelles. Spojrzałam pytającym wzrokiem na mojego towarzysza, ale on tylko się uśmiechnął. Dopiero po chwili dotarło do mnie gdzie jesteśmy.
- Parc Monceau – szepnęłam.
Ten park był niesamowicie piękny, szczególnie wieczorami, kiedy nikogo tu nie było. Zielone drzewa, małe wysepki nad jeziorkami, mosty i kwiaty
- Można prosić? – Ashley wyciągnął do mnie rękę. Chwilę się zawahałam, ale chwyciłam jego dłoń. Po paru minutach doszliśmy do białego mostka. Weszliśmy powoli i dopiero teraz zauważyłam mały stolik stojący po środku na drewnianych belkach. Na nim stały dwa talerze oraz kieliszki. Usiedliśmy na krzesłach, po czym basista wyjął z pod swojego tacę z nakryciem. Poprawiłam serwetkę.
- Spaghetti? – uśmiechnęłam się, podczas gdy Ash nalewał wina do kieliszków.
- Mam nadzieje, że będzie ci smakować – odstawił butelkę na ziemię.
W parku było bardzo cicho, nie było praktycznie nikogo. Tylko ja i on. Kiedy skończyliśmy posiłek wstaliśmy i oparliśmy się o barierkę. Ciemne niebo ozdabiały lśniące gwiazdy, a księżyc wyglądał jakby został zaatakowany przez miasteczkowego potwora. Woda pod nami szumiała cicho, a wiatr bawił się moim włosami, które co chwila musiałam odgarniać za ucho.
- Ślicznie wyglądasz – stwierdził mierząc mnie wzrokiem, ale po chwili zatrzymał się na trampkach. Zaczynałam żałować swojej decyzji – Oszałamiająco.
- Zły wybór, prawda? – spojrzałam krytycznym wzrokiem na buty, próbując ukryć je pod sukienką.
- To cała ty.
- Zły wybór? – zaczynałam czuć się skrepowana w jego towarzystwie.
- Nie – zachichotał –Chodzi mi o to, że zawsze jesteś sobą.
- Dziękuje – skierowałam głowę w górę, lecz poczułam coś chłodnego na szyi. Spojrzałam w dół i zobaczyłam srebrny łańcuszek z ptakiem gotowym do lotu. Obok niego wisiało skrzydło anioła.
- Żebyś zawsze czuła się wolna – oznajmił , gładząc moją szyję. Niemal czułam na skórze jego oddech.
- A co z Susan? – dotknęłam łańcuszka opuszkami.
-Ona mnie nie obchodzi – nadal za mną stał, stykaliśmy się lekko – Dobrze o tym wiesz.
- Dlaczego to robisz?– usłyszałam swój głos, niosący się po wodzie – Dlaczego?
- Bo mi na tobie zależy – przyznał Ashley – Tęsknie.
- Nie wierzę – odwróciłam wzrok, splatając palce na przemian.
-Mam ci udowodnić? – zapytał przybliżając się do mnie jeszcze bliżej. Sunął rękami po moich biodrach, talii i nogach. Włożył dłonie w moje włosy, delikatnie ujmując twarz, jakby trzymał motyla. Zadrżałam pod wpływem jego dotyku. Nasze czoła zetknęły się. Przejechał nosem po moim policzku. Staliśmy chwilę w tej pozycji, po czym basista zaczął powoli się do mnie przybliżać.
- Ash – zamknęłam oczy, wyszarpując się lekko.
- Zaufaj mi – pocałował mnie w szyję, idąc w górę. Mój oddech momentalnie się przyśpieszył. Muskał moją skórę. Uniosłam go góry podbródek, aby mógł zatopić twarz w moich włosach, leżących na ramieniu. Zaraz potem dotykał ustami każdego centymetra mojej twarzy, ja w tym czasie drasnęłam paznokciami jego przedramię, trzęsąc się pod wpływem emocji.
Nasze usta dzieliły milimetry. Czułam zapach jego perfum, który wprowadził mnie w stan błogości. Pragnęłam, aby jakakolwiek odległości przestały dzielić nasze sylwetki. On musiał pomyśleć o tym samym, bo szepnął coś niezrozumiałego, musnął kącik moich warg, aby potem nasze usta mogły złączyć się w namiętnym pocałunku. Zalała mnie fala wspomnień i ciepła. Przyciągnął mnie do siebie, a ja zatopiłam palce w jego czarnych włosach. Chciałam by ta chwila trwała wiecznie, lecz nagle coś usłyszałam. Oderwałam się od basisty i spojrzałam w stronę ciemnych drzew.
- Eff, wszystko gra? – Ashley ostrożnie poluźnił uścisk w moim pasie, ale nie pozwoliłam mu na to. Szelest liści ponownie zabrzmiał w moich uszach.
- Matty?
_____________________________
Cholernie romantycznie...
Przepraszam za wszystkie błędy, które mogły być w tekście.

6 komentarzy:

  1. Oj, jak romantycznie ;3
    Ale no wiesz co...jak mogłaś w takim momencie przerwać?
    Czekam

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo jak słoodko *_*
    Dlaczego przerwałaś? :D
    Pisz szybko następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja. Się. Zakochałam. ♥
    Cudownie. Opis tej sceny na mostku po prostu zwalił mnie z nóg. Czytałam z zapartym tchem. Masz świetny styl i uwielbiam do ciebie wpadać i być zaskakiwana kolejnym rozdziałem. Już nie mogę się doczekać dalszego ciągu. Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. JEJKUU ASHLEY... DO MNIE.... JUŻ....HAH A TAK NA SERIO TO PO PROSTU CUDOWNY ROZDZIAŁ. NIE ZWRACAJ UWAGI NA BŁĘDY BO TWÓJ STYL MIMO WSZYSTKO JEST NIEZIEMSKI. KOCHAM TO OPOWIADANIE XD DOAWAJ NEXT'A SZYBKOOO BO CZEKAM ;***

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny rozdział tak samo jak twoje opowiadanie. Strasznie podoba mi się twój styl pisania. Czekam na następny rozdział ;) A przy okazji zapraszam do siebie : http://rise-up-and-celebrate-your-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaakie romantycznee ! *o*

    Ty to masz fantazję .! ; *

    Matty ? O kurwa .. :/

    OdpowiedzUsuń